Stając już drugą godzinę na poboczu gdzieś na argentyńskich bezkresach, powoli tracimy nadzieję, że kiedykolwiek dojedziemy do Mendozy. Głucha cisza przerywana pokrzykiwaniami „pseudosępa” dodaje sytuacji wręcz komicznego charakteru. Brakuje jeszcze tych charakterystycznych krzaków przelatujących przez opustoszałą jezdnię w amerykańskich produkcjach. Ale dalej trzymamy się zasady, że jeżeli czekasz naprawdę długo, oznacza to, że gdzieś tam …
