Do Kirgistanu nie jeździ się dla miast. Nie jeździ się dla zabytków i muzeów. To tamtejsza natura sprawia, że Kirgistan jest tak fascynujący! Mimo że w kraju byliśmy ZALEDWIE 10 dni, staraliśmy się liznąć tego prawdziwego Kirgistanu. I nie wyszło nam to najgorzej. A zaczęliśmy od Ala Archa.
Podróż zaczęliśmy w Biszkeku, a stamtąd już tylko rzut beretem na szlak prowadzący do Ala Archa i na Uchitel.
Jak się dostać?
Ala Archa to idealna opcja dla kogoś, kto nie ma zbyt dużo czasu, a chce zasmakować tych wyższych gór. Z Biszkeku złapiecie marszrutkę nr 265 do wsi Kashka Suu położonej przed parkiem. Marszrutki odjeżdżają z Osz Bazar w Biszkeku. Zanim jednak zaczniecie trekking, trzeba przez park dojechać pod samo schronisko. Od bram parku do miejsca, w którym rozpoczyna się szlak jest około 11 km. Transport publiczny tam nie dojeżdża, więc pozostaje wam taksówka, albo autostop.
Za schroniskiem zaczyna się zabawa. Początkowo szlak pnie się wśród lasów, by następnie przejść na wielką polanę. Przez długi czas idziemy delikatnie nachylonym, przyjemnym szlakiem wzdłuż rzeki.
Kiedy w końcu przekroczymy jeden z dopływów rzeki i uzupełnimy zapasy wody, wkroczymy na kolejny etap szlaku, już nieco bardziej wymagający kondycyjnie. Choć łatwy technicznie. Idziemy bowiem po kamiennych schodach ciągle w górę aż do miejsca, gdzie w skałę wbite są poręczówki z liną. Ale spokojnie. Wspinaczki wysokogórskiej nie będzie. Ma ona tylko pomóc wejść na skałę, po której spływa delikatny strumień wody. Zabawa zaczyna się dalej.
Przed nami około półtorej godziny dość stromej wspinaczki po nieprzyjemnym piargu i kamieniach. Kijki (których nie mieliśmy) zdecydowanie ułatwiłyby wejście. Zwłaszcza z tym całym, kilkunastokilogramowym majdanem na plecach. Kilka razy zastanawialiśmy się nawet, czy nie zawrócić widząc już w wyobraźni perspektywę jutrzejszego zjeżdżania w dół. Ale było już tak blisko celu, że żal było rezygnować.
W końcu docieramy do Base Campu Racek. Widok dosłownie miażdży. Zielona polana otoczona jest ośnieżonymi, blisko 5-tysięcznymi szczytami i spływającymi z nich lodowcami. No magia. A obok szumi sobie mały potoczek. Co do noclegu, są dwa wyjścia. Albo płacimy 200 som za namiot i śpimy na „polu namiotowym” przy schronisku. Albo za free rozkładamy namiot 200 metrów przed schroniskiem.
Mimo że noc spędzamy w przepięknej scenerii, nie należy ona do najlepiej przespanych. 3347 m n.p.m daje się już we znaki dla nizinnego organizmu. Pojawia się więc ból głowy i bezsenność. Ale jak później się okaże, to idealna aklimatyzacja dla nocy spędzonych później na 4000 m.
Racek jest bazą wypadową w jeszcze wyższe góry. Najpopularniejszy szlak wiedzie na szczyt Uchitel (4540 m n.p.m). Ze względu na brak czasu, zakończyliśmy trekking na Racku, więc ciężko powiedzieć, czego spodziewać się dalej.
Ala Archa trekking był dla nas jednym z najpiękniejszych. Widoki zdecydowanie warte są całodniowej wspinaczki. Bo tyle zajmie wejście na Base Camp, jeśli z rana ruszycie spod schroniska. Szlak jest dobrze oznakowany i często można spotkać turystów. Śmiem twierdzić, że nie da się na nim zgubić nawet najzdolniejszym w te klocki.
Zobacz też: Dlaczego nie znajdziesz wiele informacji pod hasłem „autostop w Kirgistanie”? Czyli rzecz o marszrutkach
Jeden z ciekawszych krajów w jakim miałem okazję być. Niestety byliśmy tam o wiele za krótko. Od Biszkeku niby blisko, ale już nie starczyło czasu.
Zapraszam do nas:
http://zplecakiem.pl/category/azja/kirgistan/
My tez bylismy za krotko! 2tyg to zaledwie lizniecie tego kraju