Ala-Kul Trekking. Turkusowe jezioro ukryte w górach Tien-Shan

Trekking nad Ala-Kul to „must see”. Serio! Turkusowe jezioro położone na wysokości 3530 m n.p.m jest jednym z najwyżej położonych jezior alpejskich na świecie. Otoczone ośnieżonymi szczytami sięgającymi 6 tys. metrów, robi nieziemskie wrażenie. Zapraszamy na 4-dniowy trekking nad Ala-Kul – perły kirgiskiego Tien-Shanu.

Mimo że jezioro położone jest na wysokości lekko ponad 3.5 tys. metrów, w pewnym momencie wchodząc na przełęcz, osiąga się wysokość 4 tys. metrów. Aby nie cierpieć w wyniku choroby wysokościowej, warto wcześniej uskutecznić trekking chociażby na położoną niedaleko Biszkeku Ala-Arche. Bo te mdłości, ból głowy i bezsenność to na serio nie bujda.

Trekking nad Ala-Kul można zacząć w dwojaki sposób. My zdecydowanie polecamy drogę od doliny Karakol, przez Ala-Kul, do doliny Araszan. Dzięki tej trasie, w czasie nagłej burzy z gradem z 4000 m, mogliśmy szybko zjeżdżać na nieprzyjemnym piargu w dół, zakopując się przy tym po kolana. Wyobrażacie sobie po tym wchodzić? 2 kroki do góry, 4 w dół. Normalnie zrobiłabym zdjęcie, ale uwierzcie, że między tymi walącymi obok piorunami, bardziej zastanawiałam się nad testamentem, niż robieniem zdjęć.

Miasto Karakol to idealna baza wypadowa w góry. Na wielkim bazarze można zrobić zakupy za grosze. My za torbę różnych warzyw zapłaciliśmy szalone 1 zł. A i porządnie wyspać się przed trekkingiem jest gdzie. Osobiście polecamy KbH Karakol based Hostel. Tani (400 som/os., czyli około 20 zł),nowy, czysty i z miłą obsługą. Pani pozwoliła też nam zostawić zbędne rzeczy na 4 dni, cobyśmy nie musieli dźwigać ich w górach.  Także polecam tego allegrowicza.

Trekking najrozsądniej jest podzielić na 3 noclegi. Po co się przemęczać. Szlak i tak da wam wycisk :D. Dobra, to zaczynamy!

Do bram parku z miasta Karakol zawiezie was marszrutka nr 101. Zatrzymuje się wzdłuż głównej ulicy Toktogol. Wejście do parku kosztuje 250 som i 150 som za namiot. Najlepiej trzymać przy sobie paragon, bo gdzieś tam na polance zapuka do was strażnik parku i zapyta, czyście zapłacili. Od  bram parku do Karakol Base Camp jest około 18 km. Będzie to dłuuugi, choć niewymagający spacer w większości po płaskim.  Nam dane było iść „zaledwie” 13 km dzięki Kirgizowi, u którego spędziliśmy noc w jurcie pijąc wódkę popijaną piwem i kumysem, zagryzaną baraniną. O tym jak skończył się ten wieczór, a potem ranek, będzie w kolejnym wpisie. A było grubo! Stay tuned!

Trekking Ala-Kul

Pierwszy nocleg polecamy spędzić na polance nad rzeką w Karakol Base Camp. Rozpoznacie to miejsce po namiotach i drewnianym moście po lewej stronie.  A z samego rana zaczynamy zabawę.

Trekking Ala-Kul

Trekking Ala-Kul

Po przejściu przez wątpliwej kondycji most, kierujemy się w prawo i do góry. Trzeba być dość czujnym, bo szlak ciągnie się przez las i jest dość słabo wydeptany. Po około 2 godzinach wychodzimy z lasu na polanę. Idąc dalej po sporych głazach, po kolejnej godzinie powinniśmy dotrzeć do drewnianej chatki.

Trekking Ala-Kul

Szlak jest często zalany strumykiem i ścieżka ciągnie się zaroślami obok. Kolejne trzy godziny to momentami dość stroma wspinaczka po piargu i stopniach kamiennych. Idziemy cały czas mając po prawej stronie rzekę. Kiedy miniemy wielki wodospad, oznacza to zwycięstwo. Jesteście u celu! Zachwyt proponuję zostawić na później, bo najlepsze miejsca pod namiot szybko ubywają.

Trekking Ala-Kul

Trekking Ala-Kul

Trekking Ala-Kul

Myślicie że to już koniec wspinaczki i teraz tylko droga w dół? Nic bardziej mylnego 😀 Droga powrotna w kierunku doliny Araszan ciągnie się początkowo wzdłuż jeziora i prowadzi na położoną ponad 400 m wyżej przełęcz.

Trekking Ala-Kul

Trekking Ala-Kul

Trekking Ala-Kul

Trekking Ala-Kul

Trekking Ala-Kul

Momentami jest naprawdę stromo i nieprzyjemnie,  ale widoki miażdżą! Na szczycie nie dane nam było długo siedzieć, bo nagle drogę zasłoniły szare chmury, zerwał się porywisty wiatr, o granitowe skały zaczynały obijać się pioruny, a z nieba spadł grad.  No powiem wam, że na 4000 m to wcale nie jest zabawna sytuacja. Zwłaszcza kiedy czekała nas stroma ściana piargu, z której zjeżdżasz na pałę, bo szlaku w tym deszczu i w chmurach nie widać… No powiem szczerze, że dawno się tak nie zestresowałam. A dodatkowo Bogu winny piarg został przeze mnie zbluzgany na wszelkie możliwe sposoby 😀

Trekking Ala-Kul

Trekking Ala-Kul

Trekking Ala-Kul

Trekking Ala-Kul

Trekking Ala-Kul

A potem już tylko przyjemny spacer po lekko opadającej dolinie. Szkoda tylko że w deszczu… Po kilku ładnych godzinach docieramy do cywilizacji w postaci miasteczka, gdzie można coś zjeść (zgaduję, że baraninę), przespać się w jurcie, pojeździć na koniu tudzież wykąpać się w tradycyjnej bani. Po kolejnych kilku godzinach docieramy do miasteczka Aksu skąd odjeżdżają marszrutki do Karakol za 25 som.

Trekking Ala-Kul

Trekking Ala-Kul

Trekking Ala-Kul

Trekking Ala-Kul

Trekking Ala-Kul

Generalnie trekking nad Ala-Kul nie wymaga jakiś specjalnych umiejętności technicznych, czy super wytrzymałości kondycyjnej. Choć stópki mocno bolały. Ale jeśli dajecie radę podbiec do autobusu bez zadyszki, to nie sprawi wam problemu 🙂 I jedna WAŻNA uwaga. Bez kijaszków ani rusz! A jak nie macie takich trekkingowych, to te z lasu sprawdzą się idealnie. Pomogą nie tylko przy stromych piargach (widziałam, jak gościu przed nami bez kijków i w adidasach zjeżdżał na dół. Prawie jak na dupolotach). Są niezbędne przede wszystkich przy przechodzeniu przez rzeki. Kirgizi raczej nie przejęli się faktem, że szlak kilkukrotnie przecina rzeka. Raz taka, że wystarczy ją przeskoczyć, innym razem taka, że pozostaje tylko przez nią przejść. „Most” był raz. Ale chyba wolałabym, żeby go tam wcale nie było. Bo obalone, chwiejące się drzewo przez które przelewa się woda bystrej rzeki, nie napawało optymizmem.

Zobacz też: Ala Archa Trekking – prawdziwe góry na szybko

Podobał się wpis: Polub nas na Facebooku i bądź na bieżąco!

17 thoughts on “Ala-Kul Trekking. Turkusowe jezioro ukryte w górach Tien-Shan

  1. aż mnie wszystko zaswędziało, że tam iść. już półtora roku nie byliśmy na takim kilkudniowym trekkingu, a poszłoby się!

    burza w górach – myślę że byłabym obsrana ze strachu po kostki (ale widoki zajebiste ;). nic mnie tak nie przeraża, ogólnie w górach mam respekt duży do przyrody i nawet ze szlaku nie lubię schodzić, robić skrotów – czuję się niepewnie wtedy.

    1. Suuper jest takie kilkudniowe oderwanie sie od cywilizacji. A co do obsrania po kostki, uwierz ze bylam tego bliska ;D bo mnie to w ogole chodzenie po takich gorach stresuje 😀 ale co zrobisz, kiedy ze szczytu takie ladne widoki ;D

  2. Górski wędrowiec ze mnie żaden, trekking z noclegiem zrobiłam tylko raz, a tak to jakieś krótkie, nieliczne wycieczki w góry, ale… te widoki są tak przepiękne, że mogłabym dla nich wszystko rzucić teraz i tam powędrować! 🙂 Burzy w górach nigdy nie przeżyłam, ale podejrzewam, że byłabym jedną wielką trzęsącą się ze strachu galaretą.

  3. Wow, zgadzam się ze stwierdzeniem, że widoki miażdżą! Przez chwilę pomyślałem, że może dałbym radę dla takich widoków się tam wdrapać. Niestety odpada, niemniej cieszy, że istnieje Internet dzięki któremu można oglądać takie cuda. Szacun!!

    1. Też wiele razy po drodze miałam ochotę zawrócić. Ale mniej więcej wiedzieliśmy co nas czeka na szczycie i to mega motywowało 😀

    1. Na trasie było trochę ludzi, ale tak przystępnie. Bez korków 😀 Na szlak dostaliśmy się z miasta Karakol marszrutką. A dalej to już spacer pod górę 🙂

  4. Krajobraz jest niesamowity, a kolory jeziora przepiękne. Nie byłbym sobą gdybym nie zapytał o konkrety organizacyjne:
    1. Kiedy najlepiej tam pojechać? Chodzi mi o pogodę?
    2. Dobrze zrozumiałem, że szlak nie jest w żaden sposób oznaczony a jedynie wydeptana dróżka?
    Jak się orientowaliście gdzie iść np. w którym miejscu przekroczyć rzekę itd? Oraz gdzie nocować?
    dzięki

    1. Klimat podobny jak u nas tylko ostrzejszy, więc najlepiej miesiące wakacyjne, bo zimą wszystko zasypane 🙂 A jeśli chodzi o szlak, to gdzieś tam pojawiają się oznakowania namalowane na kamieniach, ale generalnie w większości idzie się według wydeptanego szlaku 😀 Jest widoczny dość dobrze więc nie powinno być problemu. Choć idąc przez kamienie, gdzie szlaku się raczej nie wydepcze, czasem się okazywało, że szliśmy kilka metrów obok niego. Co do rzek, to powiem szczerze, że szliśmy na pałę, bo znaków zero. Raz musieliśmy pytać lokalnego i okazywało się że pień przerzucony przez rzekę gdzieś ukryte jest w lesie 😀 A tak, to gdzie najpłycej, tak przechodziliśmy … A co do noclegu, to gdzie ładniejsza polanka, tam można się rozbić bez problemu 🙂

    2. Byłam tydzień temu. Szlak oznaczony kopczykami kamieni i namalowanymi znakami. Bez żadnego problemu. Jezioro o tej porze jeszcze zamarznięte

  5. Ehh, ja tu siedzę sobie od miesiąca nad turkusowym morzem, ale wzdycham nieco za górami i nagle natrafiam na Wasz post… ale cudowne widoki i domyślam się, że to właśnie one zrekompensowały trud szlaku. Azjatyckie stany już od jakiegoś czasu chodzą mi po głowie, kto wie, może już za rok w lecie uda mi się do Kirgistanu dotrzeć?

    1. Kijki obowiązkowo. Zarówno w tym miejscu, jak i w wielu innych, bez kijków nie przeszlibyśmy dalej. Nie wspomnę o podpieraniu się podczas schodzenia po stromych zboczach. No i POWODZENIA!!!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *