Uwielbiamy połączenie gór i morza. Te widoki, kiedy taplając się w ciepłej, krystalicznej wodzie, podziwiać można górskie szczyty. A kiedy te szczyty są dodatkowo ośnieżone i mają po 6 tysięcy metrów, a ty taplasz się w jednym z największych jezior górskich świata, poziom podjarania sięga apogeum. Wycieczka dookoła Issyk kul to taki Kirgistan w miniaturze. Są wysokie góry, piękne doliny, krystalicznie czyste jezioro, niezwykłe kaniony, prehistoryczne petroglify i … kurorty jak z PRL-u.
Issyk kul – Gorące jezioro
Właśnie to oznacza nazwa Issyk kul. Jezioro położone jest na wysokości 1609 m n.p.m. To drugie po Titicaca największe jezioro obszarów górskich na świecie. W sumie to aż głupio nazywać je jeziorem, kiedy woda słona jak w Bałtyku, na brzegu nie pływa ta obrzydliwa piana, zanurzając się po szyję nadal widać własne stopy, a drugi brzeg chowa się gdzieś daleko za chmurami.

Jezioro Issyk kul widnieje na wielu listach naj. Dawniej było to przede wszystkim najpopularniejsze miejsce odpoczynku mieszkańców ZSRR. Choć dziś też nie brakuje tu Kirgizów, Rosjan, czy Kazachów. To także jedno z największych i najgłębszych jezior świata. A do tego, najpiękniej położone na świecie. Rejony Issyk kul to także gratka dla archeologów i poszukiwaczy skarbów. Uważa się, że na dnie jeziora znajdują się zalane metropolie, a nawet pałace. Nie raz już znajdowano tam ceramikę, czy inne przedmioty sprzed 2500 lat. Nad brzegami jeziora odpoczywali wielcy wojownicy ze swoimi armiami, a nawet sam Czyngis-chan.

Turystyczna północ
Północna część Issyk kul to przede wszystkim turystyczne kurorty przyciągające tysiące spragnionych wypoczynku wczasowiczów. Powiem szczerze, że nas ta część jeziora nie powaliła. Może za wyjątkiem widoku. Na horyzoncie jeziora widać bowiem ośnieżone pasma wysokiego Tien Shanu. Widok jak z bajki! Fajnie jest rozstawić namiot nad samym jeziorem, żeby rano cieszyć się tymi pięknymi widokami. Albo żeby wychodząc w nocy za potrzebą, ujrzeć Drogę Mleczną nad taflą jeziora. Albo chmurę szelfową idącą prosto na was 😀


Północne wybrzeże to przede wszystkim Czołponata. Mega turystyczna miejscowość zbudowana jeszcze za czasów ZSRR. I mam wrażenie, że od tamtej pory czas się tu zatrzymał. Mnóstwo tam typowych pracowniczych hoteli, opuszczonych budynków, które popadają w ruinę, kiczowatych neonów i szyldów jak z PRL-u. No i brak chodników! Nie licząc ścisłego centrum, prawie non stop maszerowaliśmy po wydeptanej ścieżce, albo poboczem ulicy. Po co więc w ogóle jechać do Czołponata? A no, żeby na własne oczy zobaczyć petroglify namalowane na skałach w czasach prehistorycznych! Niedaleko dawnego lotniska wojskowego, znajduje się ogromne pole pokryte różnej wielkości głazami. Ogólnie mega dziwne miejsce. Na wielu skałach namalowane są prehistoryczne petroglify, z których najstarsze datowane są na 1500 rok p.n.e! Znajdziecie tam jelenie, sarny, wilki i sceny polowań. Powstały one, kiedy na tym terenie panował lud Saka. Znajdziecie też kamienne kręgi i ołtarze, które dawniej kapłanom służyły do składania ofiar bogu słońca. Podobno gdzieś tu też znaleziono szczątki dinozaurów. Nie wiem, nie widziałam. A, no i w Czołponata możecie legalnie spacerować po pasie startowym 😀






Dzikie południe
Tu się dopiero zaczyna zabawa dla tych, którzy kochają naturę. Podróż wzdłuż południowego wybrzeża Issyk kul zaczęliśmy od miejscowości Bałykczy. Ogólnie spędziliśmy tam tylko noc i zrobiliśmy zakupy w jednym z nielicznych w tej części świata supermarketów. A jakby co, to polecamy hostel tuż za dworcem autobusowym. 18 zł za przyzwoite pokoje z łazienką. A jeśli, podobnie jak mi, marzy się wam typowe kirgiskie zdjęcie biegających koni na zielonej polance na tle wysokich gór, to polecam przejść się w stronę jeziora za torami. Polana tak wielka, że ciężko ogarnąć.

Z dworca w Bałykczy warto podjechać marszrutką do Skazka Kanion. Co dziwne, nie każdy będzie kojarzył o co wam chodzi. Nas kierowca podwiózł pod sam znak kanionu za 150 som. Nie dajcie się wrobić, że kosztuje to 200!
Skazka kanion, zwany Bajecznym kanionem to wyjątkowe i magiczne miejsce. Pełno tam ciekawych form skalnych mieniących się różnymi barwami. Ogólnie warto. Nawet bardzo! A o Skazka kanion przeczytacie TU.

Po kilkugodzinnym spacerze w upale po kanionie, polecamy kąpiel na niekończącej się dzikiej plaży jeziora Issyk kul połączonej z noclegiem pod namiotem. Cud, miód, malina i piękne widoki.

Jadąc dalej na wschód, warto zahaczyć o Jeti Oguz. To niewielka miejscowość turystyczna z popularnym sanatorium. To co przyciąga turystów, to przede wszystkim niezwykłe formacje skalne górujące nad miasteczkiem. Tzw. Siedem Byków to czerwone skały, które zwłaszcza z pobliskiego wzgórza, robią niesamowite wrażenie. W drodze do Jeti Oguz znajdziecie też Pęknięte Serce. Legenda mówi, że skała powstała po tym, jak pewnej dziewczynie pękło serce z żalu, kiedy dwóch zalotników zatłukło się na śmierć walcząc o jej wdzięki. Ot, taka historia 😀


Kolejne miejsce, którego nie sposób ominąć to Karakol. Nie, nie chodzi o miasto. Bo to jak reszta miast Kirgistanu, szczerze mówiąc, dupy nie urywa. Jest to za to idealna baza wypadowa w góry. Te naprawdę piękne i dość wysokie góry.



W Karakol robimy więc zakupy na bazarze, zostawiamy plecaki na kilka dni w hostelu KbH Karakol based Hostel , w którym po powrocie spędzamy nocleg i ruszamy na podbój Tien Shanu. A mniej pompatycznie ujmując, na szlak do Ala kul. Turkusowe jezioro położone na wysokości 3530 m n.p.m jest jednym z najwyżej położonych jezior alpejskich na świecie. Otoczone ośnieżonymi szczytami sięgającymi 6 tys. metrów, robi nieziemskie wrażenie. Co jak co, ale ze szczytu przełęczy nad jeziorem, rozciąga się najpiękniejszy widok jaki kiedykolwiek widziałam! A całą trasę i boskie widoki obejrzycie we wcześniejszym wpisie.
Wracając z trekkingu na Ala kol, traficie do wioski Ałtyn Araszan. Tu można odpocząć po trudzie wspinaczki kąpiąc się w typowych kirgiskich baniach, jeżdżąc na koniach, czy po prostu leżąc na trawie z widokiem na otaczające was góry.

Wycieczka dookoła Issyk kul to fajna opcja dla kogoś, kto nie ma dużo czasu w Kirgistanie. Choć sam trekking do Ala kul zajmuje 4 dni. Wprawdzie przyjeżdżając tu na 2 tygodnie, nie zobaczymy sławneg Pamiru i nie przejedziemy się piękną trasą do Osz, ale rejon issykkulski daje szansę na zasmakowanie prawdziwych gór, ciepłego jeziora i wielu innych turystycznych atrakcji.
Chcesz poznać więcej ciekawych rejonów świata? Polub nas na Facebooku i bądź na bieżąco!