„Nieźle muszą Ci płacić w tej pracy, że tak sobie jeździsz”. „Boże, wszystko wydasz na te podróże”. „Przeciętnego Polaka stać co najwyżej na dwa tygodnie wakacji w roku. I to jeszcze musi zbierać całym rokiem”. Takie oto przekonania i stereotypy słyszę na około. Naładowane negatywną energią, czasem denerwujące, czasem zabawne. Zawsze pełne niedowierzania. A przecież przy dzisiejszych, tak szerokich możliwościach, podróże przestały być dobrem luksusowym. Wystarczy trochę zapału, cierpliwości, szczypta odwagi i wiara w to, że jeżeli naprawdę się chce, to można świat zwojować. Tanie podróżowanie nie musi oznaczać od razu dziadowania i oszczędzania na wszystkim.
A więc jak to jest z tymi podróżami? Ile kosztuje podróżowanie? A no tyle, ile jesteśmy w stanie za nie zapłacić. Jeżeli z kieszeni wystają nam grube pliki gotówki, nawet weekendowa podróż do Amsterdamu może zwalić z nóg niejednego. Nie mówiąc o dalszych kierunkach. Adaś właśnie poinformował mnie, że organizuje wakacje dla 4 osób do Ekwadoru za…120 tysięcy złotych!!! Ale jeżeli się trochę postaramy, ten sam Ekwador zwiedzimy za 2,5 tys. od osoby.
Zobacz też: Skąd brać pieniądze na podróże?
Różne portale codziennie bombardują nas wyjątkowo tanimi biletami w różne części świata. Czasem last minute, czasem na kilka miesięcy w przód. Pisząc ten tekst, właśnie pojawiły się bilety na Palau za 1200 zł…I jak tu żyć! Wystarczy bacznie obserwować, a za chwilę będziemy w posiadaniu biletu do Włoch za 50 zł, albo na Islandię za 200 zł. No dobra, ale samolot to jedno. Co z resztą kosztów? Jeżeli nie mamy odłożonych pokaźnych sum pieniędzy, ale wzywa nas przygoda, a noc spędzona pod namiotem powoduje u nas pozytywny dreszcz emocji – 3/4 sukcesu za nami. Zazwyczaj eliminujemy konieczność nocowania w hostelach do minimum. Zamiast tego wybieramy namiot i Couchsurfing – organizację wzajemnej gościnności. Mało, że dzięki temu poznajemy świetnych ludzi, to jeszcze nie uszczuplamy portfela.
Transport to również jeden z droższych elementów każdej podróży. I wydaje się nie do pominięcia. Jeżdżąc autostopem odwiedziliśmy już blisko 25 krajów. Sprawdził się w rozwiniętej Europie Zachodnie, gościnnej Europie Wschodniej, na dzikiej Islandii, pustynnym Maroku, czy bezdrożach Paragwaju. Zero negatywnych doświadczeń, zero kosztów, tysiące przygód, setki poznanych ludzi i ciekawych historii, z których powstałaby pokaźna książka.
Będąc na końcu świata z myślą, że może być to nasz pierwszy i ostatni raz, nie rezygnujemy z najpopularniejszych atrakcji, gdzie wstęp kosztuje nawet 150 zł. Tak samo nie oszczędzamy na jedzeniu. Wprawdzie nie gościmy się w restauracjach, ale lokalnymi straganami i knajpami nie gardzimy. Bo przecież tanie podróżowanie to nie przeistaczanie się w ascetę. Są rzeczy, na których nie można oszczędzać, bo tym samym stajemy się ubożsi o pewne niepowtarzalne doznania.
Ile kosztują podróże?
Kiedyś na wykładzie Pani profesor kazała nam opracować przykładową wycieczkę, którą odbyliśmy. Każdy miał podać jej koszt z rozbiciem na transport, noclegi itd. Kiedy zaczęłam opowiadać o tygodniowym pobycie na Wyspach Kanaryjskich za 900 zł, sala zamilkła. Było to kilka lat temu, i teraz te 900 zł wydaje mi się zdecydowanie zawyżoną ceną. Podobne reakcje spotykamy dziś, gdy opowiadamy o biletach do Maroka za 200 zł, półtoramiesięcznej wyprawie do Ameryki Południowej za 2 tys. zł, miesięcznej wyprawie na Islandię za 1 tys. zł, czy 10-dniowej wycieczce po Bałkanach za 300 zł. I do tego wrażenia warte milion dolarów.
Nie chodzi o licytowanie się, kto mniej wydał na daną podróż. Chodzi o pokazanie, że chcieć to móc. Że podróże są w zasięgu ręki prawie każdego. I nie dajcie sobie wmówić, że „też byłam kiedyś w Twoim wieku i też miałam marzenia, ale z tego się wyrasta”. Najgorsza rada na świecie…
Życzymy więc dobrego oka do promocji lotniczych, odwagi i pomyślnego wiatru w żaglach.
Autostop wydaje się fajny, ale tyle się nasłuchałam i naczytałam o psychopatach, że ten pomysł niezbyt mi się widzi
Polecam więc na sam początek wybrać się po Polsce i z męskim towarzyszem. Zapewniam, że po zrobionych kilkunastu tysiącach km stopem, nigdy nie mieliśmy negatywnych sytuacji:) A nuż Ci się spodoba:D
Z tym, że mieszkam w Wielkiej Brytanii, ale jakiegoś męskiego towarzysza o słusznych gabarytach się znajdzie 😀
To już pół sukcesu 😀 W każdym razie powodzenia w razie gdybyś się jednak zdecydowała 🙂
Nie-dziękuję 🙂
Po powrocie z Rzymu pytano mnie w jakich to super restauracjach jadłam. …. otóż w najlepszych … kilka kawałków różnego rodzaju pizzy gdzieś na ławce w parku lub skwerze z widokami wartych milion dolarów 😀 Można zwiedzić piękne miejsca nie wydając fortuny. … trzeba tylko chcieć, bo możliwości są.
Otóż to! Zawsze znajdzie się alternatywa, a zjedzenie tego kawałka pizzy w plenerze z pięknym widokiem to nie konieczność wynikająca z braku pieniędzy, ale sama przyjemność z wyboru! 😀 Pozdrawiamy 🙂
Niestety ludzie trzymają się stereotypów i tkwią w nich po uszy… jakby ślepi na logiczne myślenie. Nie potrafią zrozumieć. Albo i nie chcą zrozumieć. Cóż, nie pozostaje nam nic innego jak żmudne rozgryzanie utartych stereotypów i ciche uśmiechanie się na słowo „ej, tak się nie da”. Otóż, da się… i to jak! 😉
Czasem już nawet nie tłumaczę, że jednak się da, bo to jakby gadać do ściany 😀 Na szczęście są i tacy, którzy postanawiają na własnej skórze sprawdzić czy rzeczywiście się da 🙂
Cyt: > I nie dajcie sobie wmówić, że „też byłam kiedyś w Twoim wieku i też miałam marzenia, ale z tego się wyrasta”.<
Świetna rada! Nie dajcie sobie wmówić! Jestem już mocno 50++, a wciąż mnie po świecie z plecakiem gna. Spanie w namiocie, na Couchsurfingu (moja fascynacja! uwielbiam!) i w hostelach. Tanie loty, czasem autostop, czasem rower albo kajak. Czasem wynajęcie samochodu w kilka osób (szczególnie na Kanarach polecam, bo taniutko)
I żeby była przygoda.
I przyroda. Za miastami nie przepadam (choć niektóre bardzo lubię).
Pani Jolu, gdyby było więcej ludzi w Pani wieku z takim podejściem, świat byłby piękniejszy 😀 Ps. śledziliśmy Wasz wyjazd z Kubą na Kamczatkę! 🙂 Świetny pomysł!
Ooo! To miło, że mnie kojarzycie 🙂
Zapraszam do obserwowania mojego bloga (www.ktochceszukasposobu.pl) i fanpage’a.
Mam też sporo odważnych podróży bez Kuby na swoim koncie i piszę o nich 🙂